środa, 27 lutego 2013

Jak się to wszystko zaczęło

Dziś będzie taki trochę inny post. 
Po pierwsze informuje, że nie ma już u mnie w komentarzach weryfikacji obrazkowej :) Nigdy bym nie wpadła na to, że ona tam jest, gdyby nie Ewa z e-wkowa - wielkie dzięki :)
Po drugie Aniu z Barw tęczy-Mojej tęczy zgodnie z życzeniem 40 kilo miłości i psiej wierności czyli jedyny w swoim rodzaju Pluto, Pluciek :)


Po trzecie to jeszcze nie pisałam jak to się zaczęło z tym moim szyciem. A może warto napisać, że pasje mogą pojawić się w naszym życiu całkiem z znienacka i że warto próbować, aby robić w życiu to co sprawia nam największą radość. A u mnie zaczęło się wszystko nie całe 3 miesiące temu. Kupiliśmy z mężem mieszkanie, fundusze nikłe na urządzanie, mąż robił wszystko co z drewnem związane, a ja mu nad głowa marudziłam o firaneczkach :) To mi powiedział, żebym je sobie sama uszyła. Uśmiałam się do łez, bo niby jak i z czego. W moim szumnie nazwanym przyborniku znajdowały się bez przesady 3 nitki, parę szpilek, parę igieł, odprute wstążeczki. Przemyślawszy jednak całą sprawę doszłam do wniosku, że co mi szkodzi spróbować. Próby rozpoczęły się na maszynie teściowej - starym łuczniku.Pierwszy raz siedziałam przy maszynie, bałam się jej i o nią :) Obie wyszłyśmy z tego bez szwanku, a ja wpadłam po uszy w szmatkowe szaleństwo. Oczywiście z łucznikiem musiałam się pożegnać, ale cudem przypomniałam sobie o dawno zapomnianej maszynie babci, która w domu rodzinnym leżała odłogiem, głęboko schowana. I tak w domu u nas zamieszkał Tristan, który jeszcze czeka na własny kącik:), a na razie rezyduje na kuchennym blacie .
Oto on:
A na koniec jeszcze zdięcie poduchy, która zamieszkała u mnie w sypialni, a szyta była drugiego dnia nauki szycia, jeszcze na łuczniku
ps. firanek dalej nie uszyłam, szukam dobrego materiału, bo w planach mam rolety :)

4 komentarze:

  1. Wielka miłość, piesio cudowny no 40 kilo to sobie waży hihihih, tak to najlepsze zdanie zrób, uszyj sobie sama, ważna mobilizacja;)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ja jestem ambitna i chciałam pokazać mężowi że jak chce to potrafie :) A nie przewidziałam że wpadne w to po uszy :)

      Usuń
  2. Nie dość ,że jestem od Ciebie starsza to jeszcze mam nie 40 a całe 45 kg w domu na kanapie.Mnie do szycia zainspirowała jedna rzecz , którą przeszyłam po wielu latach dopiero w ubiegłym tygodniu.I powiem Ci ,że warto było przejść całą tą drogę aby spełnić swoje małe dziecięce marzenie...Pozdrawiam Ewa:)

    OdpowiedzUsuń
  3. o jakie wygody ma to twoje 45 kg :)Zdradzisz co to?

    OdpowiedzUsuń

Dziekuje za wszelkie komentarze i odwiedziny w mojej kolorowej krainie oraz zapraszam ponownie :)