niedziela, 9 marca 2014

Dalmatyńczykowy płaszczy i inne szaleństwa

Szaleję z tymi postami, ale jak teraz się nie zmobilizuję to potem będzie bardzo pod górkę.
I tak oto mój prywatny dalmatyńczyk:)





Ten materiał był moim faworytem od dawna, ale jakoś wizje stworzenia coś z niego ciągle się zmieniały albo czasu brakowało,  aż w końcu dostałam weny i  na razie obie jesteśmy z niego zadowolone.
Mam też zdjęcia mojego kącika szyciowego, który zaprojektował i wykonał mój mąż - jestem z niego bardzo, bardzo dumna :) Wszystko mam w końcu na miejscu, zapanował ład i porządek. Szkoda tylko że tak mało mam czasu aby z niego korzystać.





A jak już miałam swój kącik to sobie uszyłam do niego zasłonki :) Moje pierwsze zasłonki, a motywacja do ich uszycia to był impuls nauki szycia :) Fotograf ze mnie marny :(




I dalej idąc za ciosem uszyłam nowe ubranko naszej kanapie. Najważniejszy był wybór tkaniny, bo z racji posiadania w domu futrzanego czworonoga i dziecka nie mógł być to żaden materiał przyciągający kłaczki. Padło więc na bawegę, w ogniście rudo pomarańczowym kolorze, który ładnie skomponował się z moimi ścianami. Z boku są zamki kryte co pozwala ściągnąć narzutę i wyprać w pralce. A żeby nie było za pomarańczowo to łóżko dostało czekoladowe podusie :)



W moim kąciku jak widać na zdjęciach zamieszkał też nowy overlock i stał się wielkim pomocnikiem przy szyciu dzianin. Za nic nie uda mi się pokazać rzeczy na nim stworzonych na człowieku, bo ani ja ani mała nie mamy chyba tyle cierpliwości do pozowania :) Mam mało zdięć i to marnej jakości ale może coś ujrzycie :)
A takie morskie punto też mam na zbyciu





I to na razie tyle :) Milutkiej i cieplutkiej niedzieli życzą :)

sobota, 8 marca 2014

Pszczoła i uwalnianie szafy:)

Po znowu skandalicznej przerwie powracam :) Aż wstyd ile mnie nie było, ale nadmiar obowiązków dobił mnie doszczętnie. W między czasie zmieniłam owerloka, stałam się posiadaczką kącika do pracy, ale...szyję w nim sporadycznie :( Parę rzeczy uszyłam dla siebie i dla małej, ale co uszyłam to na siebie ubrałyśmy, zdjęć nie było kiedy zrobić i w końcu sumienie mnie zjadło i coś próbuję nad nadrabiać - ale efektów za wielkich jeszcze nie ma. No może dziś uda mi się wrzucić zdjęcia karnawałowego stroju Tosi. Powstał z dzianiny punto w kolorze musztardy, a na wierzchu przyszyte pasy z szerokiej wstążki satynowej. Skrzydła to była droga przez mękę, ale w końcu powstały z ...drutu i pończoch :) Postawiłyśmy na kreatywność :) I oto pszczoła:
Na wasze blogi zaglądam, nie starcz mi czasu na komentowanie, ale podziwiania sobie nie odmawiam:)